Robienie wywiadów to jedna z najfajniejszych rzeczy jakie możemy zrobić z naszą kamerą. Możliwość obcowania z ciekawymi ludźmi, rozmowa na interesujące tematy, a przede wszystkim sposób na pozyskanie ciekawego kontentu zupełnie bezpłatnie.
To jednak prawdziwa sztuka i nietrudno polec bez odpowiedniego przygotowania. W tego typu produkcjach bardzo często przyjdzie nam pełnić potrójną rolę operatora, dźwiękowca i redaktora, którzy swoją pracę powinni wykonać na tyle solidnie, aby nie utrudnić życia montażyście. Szczególnie, że ten zazwyczaj też objawia się w tej samej osobie. Jeśli dodamy do tego krytycznego producenta, który oceni efekt końcowy, to mamy jednoosobowo zabójczy kwintet przygotowany na wszystko, ale niekoniecznie dobrze. Dlatego tekst podzieliłem w mniejszym stopniu chronologicznie, w większym logicznie. Jakakolwiek by ta logika nie była.
Operator, czyli człowiek z kamerą.
Człowiek z kamerą ma ciężkie zadanie. Prawie zawsze widzowie oceniają to co zobaczą w pierwszej kolejności. Gdy przyjeżdżamy na miejsce to na operatorze zazwyczaj spoczywa obowiązek znalezienia “fajnych” miejscówek, które spełnią kilka warunków jednocześnie:
- ładny kadr,
- względnie spokojne i ciche miejsce,
- bliska lokalizacja gniazdka z prądem,
- więcej światła, niżby to się mogło wydawać na początku,
- coś, co odda charakter miejsca i sprawi, że całość nie będzie wyglądała jak przypadkowa rozmowa nagrana na korytarzu podczas reporterskiej łapanki.
Przede wszystkim ustaw się z kamerą odpowiednio wcześniej. Rozmówcy nie lubią oczekiwania, gdy coś nie działa, coś trzeba jeszcze ustawić, wyregulować czy przesunąć. Nie wszystko da się przewidzieć zawczasu (np. dokładne ustawienia kadru są możliwe dopiero w kontekście wzrostu, sylwetki czy garderoby osoby, która w tymże kadrze ma się znaleźć), choć wiele da się przewidzieć już wcześniej. Co za tym idzie – wcześniejsze próby mają charakter generalny i objąć powinny wszystko to, co da się sprawdzić i ustawić zanim jeszcze przyjdzie nasz rozmówca. Jeśli na przykład planujemy nagranie na tle wielkiego okna z panoramą miasta, to na długo przed przyjściem naszego gościa możemy sprawdzić, jak ma się do siebie oświetlenie wewnątrz i na zewnątrz. Może się bowiem zdarzyć tak, że po nagraniu tło będzie jedynie jasną plamą nieładnie odcinającą się od sylwetki bohatera wywiadu (zbyt duża różnica jasność wewnątrz i na zewnątrz). Również temperatura barwowa ma zasadnicze znacznie – jeśli wspomagamy się “ciepłym” światłem (np. 3200 K) to po zbalansowaniu ustawień w kamerze, wszystko co za oknem może wydawać się szaro-niebieskie, bo światło dzienne (a więc to, które oświetla naszą panoramę miasta) będzie miało 5500 K lub więcej. Tak właśnie się dzieje, gdy kadr wygląda ładnie “na oko”, ale nie sprawdzimy wszystkiego patrząc “okiem” obiektywu.
Dobieraj parametry z głową.
Przede wszystkim warto jeszcze raz przemyśleć zależność między trybami auto/manual. Wywiady zazwyczaj rejestrujemy w warunkach ustabilizowanych, gdzie nie ma zagrożenia nagłych zmian ekspozycji, czy temperatury barwowej światła. Używanie trybu automatycznego jest w takim wypadku nie tyle ułatwianiem sobie życia, co skazywaniem się na mniejszą kontrolę nad efektami własnej pracy. Jeśli nie będzie się zmieniała odległość między filmowanym obiektem a kamerą, a sama kamera pozostanie nieruchoma, zdecydowanie polecam manualne ustawienie ostrości. Automaty czasem się mylą, a co najgorsze zdarza się, że przy gorszym oświetleniu na ułamek sekundy lub dłużej zaczynają szukać punktu ostrości na nowo. Każdy, kto kręcił film amatorską kamerą wie na czym ten efekt polega. Z drugiej strony, jeśli zawartość kadru ma się szybko zmieniać często manualna regulacja ostrości (szczególnie w kamerach pozbawionych tej funkcji na pierścieniu obiektywu lub w formie follow focus) może być trudna i będzie całkowicie angażować operatora tylko w tę jedną czynność. Wszystko jest zależne od danych warunków, ale w miarę możliwości ja polecam jednak użyć funkcji “manual focus”.
Wiele osób rezygnuje z ręcznego ustawiania ostrości, bo bardzo trudno to zrobić na oko. Wizjery w kamerach są obecnie elektroniczne, nie zawsze dają odpowiednio dużą rozdzielczość, aby łatwo móc stwierdzić czy obiekt oddalony o kilka metrów na pewno jest idealnie ostry. Jeśli pamiętacie jeszcze kultowe Zenity czy Praktiki, to kojarzycie pewnie jak w tych starych lustrzankach rozwiązywano problemy ustawienia ostrości. Trudno to było zrobić opierając się jedynie na intuicji, więc matówka zawierała pewne udogodnienie – w środku kadru było kółeczko w którego środek patrząc można było, kręcąc jednocześnie pierścieniem ostrości, łatwo ocenić czy obraz jest ostry czy nie. W kamerach nie stosuje się takich sztuczek, choć pojawiały się ciekawe rozwiązania, które były lepsze niż automatyka, a znacznie łatwiejsze niż tryb ręczny. Do tej pory jednak sprawdzona metoda jest banalnie prosta i nie wymaga wsparcia przez dodatkowe rozwiązania. Co więc należy zrobić? To proste:
1) ustaw kamerę i nagrywaną osobę – od tej pory dystans między nimi nie może się zmienić;
2) zbliż obraz na twarz nagrywanej osoby i ustaw ostrość tak, aby ostre były oczy modela;
3) oddal obraz do początkowej kompozycji.
Nie przejmuj się – ostrość nadal jest ustawiona. Oczywiście, jeśli przesuniesz kamerę lub modela będzie trzeba wykonać całą czynność ponownie. Na szczęście to prosta sprawa i po kilku próbach zajmuje dosłownie parę sekund. Można więc zostawić to na koniec, gdy już wiemy, że w kadrze nic się nie zmieni.
Zawsze pamiętaj o ustawieniu balansu bieli przed nagraniem.
Odpowiednie kolory, a w szczególności naturalnie wyglądający ton skóry to minimum, które powinien opanować każdy operator. Warto więc mieć ze sobą białą kartkę i użyć jej jako wzorca bieli. W większości kamer ustawienie balansu polega właśnie na “zmierzeniu” czegoś co wygląda na wzorcowo białe lub neutralnie szare. Automatyka dobierze resztę parametrów do tego wzorca. W profesjonalnych kamerach możemy ustawić balans posługując się temperaturą barwową, niemniej jednak nawet tu łatwo o błąd, jeśli nie zachowamy ostrożności. Błędem, który widziałem już kilkukrotnie było mierzenie światła przed obiektywem kamery, a nie przed obiektem, który chcemy nagrać. Pamiętajmy, liczy się to jakie światło pada na modela, a nie jakie jest pół metra przed kamerą! Ma to znaczenie, bo w wielu miejscach mieszają się ze sobą różne źródła światła – od naturalnego oświetlenia, po lampy sufitowe (świetlówki, halogeny, żarówki tradycyjne lub diodowe) i oświetlenie nakamerowe czy lampy reporterskie. Oczywiście, gdy mamy mocny zestaw oświetlenia reporterskiego (np. 2 lampy po 650 W) to możemy przypuszczać z dużym prawdopodobieństwem, że to właśnie temperatura barwowa tych lamp wypełni kadr.
Jak dobrać parametry tak, aby obraz nie był ani za ciemny, ani za jasny.
Zacznijmy od unikania trudnych kadrów. Takim przykładem jest wspomniane już przeze mnie okno z panoramą miasta. Jeśli za oknem zacznie świecić ostre słońce, to nawet zawodowy operator będzie miał spore problemy. Jeśli jednak wszystko w kadrze jest OK? Wiele kamer ma system “zebra”, który automatycznie wyświetla w miejscach zbyt mocno wyeksponowanych ukośne paski (stąd nazwa). To doskonała pomoc, bo możemy szybko ocenić, w którym miejscu obraz jest zbyt jasny. Oczywiście trzeba pamiętać, że w każdym kadrze mogą być takie miejsca – ważne, żeby zdarzały się incydentalnie i nie w okolicach twarzy modela. Wypalony, czy jak kto woli “przejarany” obraz jest znacznie gorszy, niż niedoświetlony. Kadr znacznie łatwiej jest odratować w trakcie montażu rozjaśniając go, bo można odzyskać pewne szczegóły obrazu. Jeśli coś było białą plamą, to po ściemnieniu stanie się po prostu szarą plamą. Gdy nie ma pewności – warto ekspozycję przełączyć w tryb automatyczny. Zachęcam jednak, aby balans bieli i ostrość mimo wszystko pozostawić w trybie manualnym.
Co zabrać ze sobą?
Wszak wtajemniczeni wiedzą, że kamera to nie jedyny element wyposażenia operatora. A więc z przepastnego magazynu sprzętu warto przemyśleć zabranie takich elementów:
- Statyw – dla mnie pewniak 100-procentowy.
- Oświetlenie – to zależy.
- A jeśli nie mamy oświetlenia? Blenda – może się przydać.
No i coś, co samo przychodzi człowiekowi po paru takich zleceniach - miniaturyzacja jest do dupy! Obecne rozmiary sprzętu sprawiają, że można zmieścić się z kamerą, mikrofonami, statywem, oświetleniem i resztą urządzeń do przeciętnej taksówki czy pociągu. Szkoda tylko, że nierzadko taki zestaw waży 40 kg. Kilkadziesiąt lat temu ważyła tyle jedna lampa, więc może koszty logistyki były większe, ale za to nie trzeba było manewrować na ruchomych schodach dworca Warszawa Centralna ze sprzętem za 50 tyś. zł ważącym więcej niż niejedna modelka. I koniec końców zajmującym więcej miejsca.
Dźwiękowiec, czyli taki ktoś w słuchawkach.
Istotą wywiadu jest jego treść. Można wiele zarzucić operatorowi kamery, jednak to dźwiękowiec odpowiada w 90% za sukces lub porażkę. Rozmowa, której nie słychać lub źle słychać, irytuje i nie pozwala skupić się na treści. W rezultacie nawet ciekawy wywiad może zostać źle oceniony. Często widz nie uświadamia sobie szumu czy przesterowanego dźwięku, ale takie elementy dekoncentrują mimo to. Wpływa to więc na całościową ocenę pracy, choć wydawać by się mogło, że chodzi tylko o proste trzymanie mikrofonu.
Świętą zasadą realizatora powinno być tutaj odsłuchiwanie dźwięku bezpośrednio przy nagraniu. Wiele kamer wyposażonych jest we wskaźnik poziomu dźwięku, który z reguły wyświetla się w graficznej formie na ekranie LCD lub w wizjerze. Na oko jednak trudno jest dobrze ocenić pewne niuanse. Widziałem kiedyś sytuację, gdy w nadajniku mikrofonu rozładowały się baterie i nikt tego nie zauważył. Śmieszne? Zdarza się. Są jednak przypadki, że nawet w najlepszych słuchawkach nie wszystko usłyszymy. Warto dobrze poznać możliwości mikrofonu zanim zaczniemy nagranie. Czasem mikrofony mają tendencję do ściągania szumu klimatyzacji czy drobnych otarć kabla sygnałowego o elementy garderoby. Są to rzeczy trudne do usłyszenia na planie jeśli nie ma się profesjonalnego sprzętu, a w rezultacie dosyć trudne do późniejszego naprawienia. Wydawać się może, że skoro odczytujemy zaszumione taśmy z czarnych skrzynek samolotów, to wyczyszczenie kilku niedoskonałości nie będzie problemem, ale pamiętajcie zawsze, że punktem wyjściowym dla najlepszego nawet montażysty jest materiał, który mu dostarczycie. Najlepiej żeby startował z najwyższego pułapu jakości, jaki pozwoli wam uzyskać wasz sprzęt i umiejętności.
Nawet jeśli zakładasz, że w wywiadzie nie będzie słychać Twoich pytań (np. zastąpisz je planszami lub zmontujesz wypowiedzi swojego rozmówcy w jedną całość) to nie zapomnij ustawić mikrofonu w taki sposób, aby nagrać również swoje pytania. To może wydawać się oczywiste, ale wywiady nagrywamy często w trudnych warunkach akustycznych. W przypadku konferencji może to być głośnie foyer w przerwie. Naturalnie skupiamy się na tym, aby głos naszego gościa został zarejestrowany z zachowaniem najwyższych standardów. Kombinujemy z mikroportami, mikrofonami kierunkowymi. Efekt czasem jest taki, że montażysta nie słyszy zadawanych pytań i montuje trochę na wyczucie. Jeśli nie czuje się mocny w temacie rozmowy mogą pojawić się dziwne i niezamówione elementy.
Wywiady często realizuje się w dużym pośpiechu. Naszemu rozmówcy się spieszy, my jesteśmy zdenerwowani itd. Nie wolno nam jednak zaczynać bez skontrolowania podstawowych parametrów. Warto poprosić naszego rozmówcę, aby powiedział kilka słów do kamery. Pozwoli nam to upewnić się, że wszystko gra. Jeśli dojdziecie do wniosku, że mówi on za cicho lub jest niekorzystnie oświetlony, to jest to ostatnia chwila, żeby coś poprawić. I nie należy wahać się przed zrobieniem tego. Pamiętajcie, grzech zaniechania jest w tym wypadku gorszy, niż utrata kilkudziesięciu dodatkowych sekund.
Redaktor, czyli kto pyta i błądzi.
Praca redaktora w przypadku wywiadu przed kamera jest co najmniej dwojakiego rodzaju. Wymaga nie tylko przygotowania merytorycznego, pracy z kamerą i – co gorsza – przed kamerą, ale również pewnego rodzaju opieki nad rozmówcą. Trzeba go przecież znaleźć, umówić się na wywiad, zadbać o sprawy formalne i zapewnić odpowiednią, atmosferę już podczas nagrania. Pracy jest dużo, choć na pierwszy rzut oka na to nie wygląda. To jednak osoba prowadząca wywiad jest pod największą presją, jako dostawca treści. Wszyscy inni pracują zasadniczo nad formą. Również rozmówca ma tylko tyle do powiedzenia, ile i w jaki sposób się go zapyta.
Układaj pytania tak, aby uzyskać odpowiedzi na najważniejsze kwestie. Musisz wziąć pod uwagę dwie możliwe skrajne sytuacje:
- Pan Gaduła - na pytania odpowiada zazwyczaj w formie elaboratu i często nie na temat (prywatnie powiem, że to domena niektórych wykładowców akademickich – jedni wykorzystują to jako swój atut: świetny “tajming”, zero stresu, wyćwiczony głos, świadoma retoryka itd.; drudzy zamulają). Przerywaj bez obaw (w końcu Pan Gaduła też musi wziąć kiedyś oddech), grzecznie, ale stanowczo. Przydaje się tu trochę obycia, bo można nauczyć się przerywać przechodząc do następnego pytania. Przede wszystkim jednak warto przemyśleć kolejność pytań. Jeśli te najważniejsze zostawimy na koniec, to możemy nie mieć czasu ich zadać.
- Pan Zwięzły - jest nie mniejszą zmorą początkujących żurnalistów. Choćbyś nie wiem jakie pytania zadawał najczęściej odpowiada zdaniami pojedynczo złożonymi. W efekcie treść pytań jest dłuższa niż odpowiedzi, zagadnienia topnieją w oczach, a czasu nie ubywa. 10-minutowy wywiad realizujesz w 3 i w dodatku dalej niczego nie wiesz. Tu kluczem jest odpowiednie dobranie pytań. Chodzi nie tylko o to, aby były one otwarte, ale aby zachęcały do odpowiedzi. Pytania tendencyjnie są po prostu nudne dla każdej ze stron.
Warto też prowadzić rozmowę, a nie odczytywać kwestie z kartki. Wtedy łatwiej otworzyć rozmówcę. To problem wielu początkujących dziennikarzy. Spędzamy sporo czasu przygotowując pytania do spotkania z naszym gościem, a później rozmowa toczy się tak, że nie wiadomo, czy iść zgodnie z planem, czy z tokiem wywiadu. W końcu nasz gość nie wie jakie kwestie i w jakiej dokładnie kolejności chcemy poruszyć. Gdy rozmowa schodzi na ciekawsze, ale niekonieczne zgodne z naszymi oczekiwaniami tematy, trzeba szybko podejmować decyzje czy interesuje nas wywiad ciekawy, czy taki, który merytorycznie spełni oczekiwania producenta. Możemy również umówić się z naszym gościem wcześniej i przedstawić mu proponowane pytania. Warto wtedy wyjaśnić jaki jest cel wywiadu i grupa docelowa do której jest on skierowany. To pozwoli lepiej przygotować się naszemu rozmówcy. Nie ma co się czarować – to częsta praktyka i nie ma w tym nic złego.
Kolejne trudne zadanie przed którym stanąć może redaktor to konieczność wyrugowania z rozmowy treści autopromocyjnych lub też kryptoreklamowych. Wielu gości wykorzystuje spotkanie z mediami jako naturalną sposobność do promocji swojej działalności czy produktów. Ma to uzasadnienie tylko w tych przypadkach, gdy jest to wcześniej przewidziane (np. rozmówca reprezentuję sponsora danego wydarzenia, podczas którego realizujemy wywiad), ale nawet wtedy widzowie reagują na to alergicznie. Jeśli więc zdarzy się sytuacja ewidentnej, ale niechcianej przez nas autopromocji, nie miejmy obaw przed wyrażeniem swojej opinii na etapie nagrania. Później ciężko będzie się z tego wytłumaczyć. Nasz gość powinien wiedzieć jaki jest cel wywiadu i jego rola. Zgadzając się na rozmowę, zgadza się na pewną konwencję. Próba zmiany tego na swoją korzyść jest tutaj działaniem bardzo nieładnym.
Zanim naciśniesz czerwony przycisk.
Sprawdź raz jeszcze:
- Czy wszystkie baterie są naładowane (kamera, oświetlenie, mikrofon) – nic tak nie funduje atmosfery, jak konieczność przerwania w trakcie, bo ktoś czegoś nie sprawdził.
- Czy nie ustawiłeś się ze sprzętem w taki sposób, że coś lub kogoś blokujesz i nie okaże się, że będziesz musiał nagle zmieniać lokalizację lub przeganiać tubylców, którym zablokowałeś jedyne dojście do windy lub toalety.
- Sprawdź jeszcze raz wszystkie nazwiska, fakty, dane o które chcesz zapytać – miło przynajmniej sprawiać wrażenie osoby przygotowanej, co przy dużej liczbie dodatkowych obowiązków nie zawsze jest proste.
- Poproś gościa o kilka słów do kamery – pozwoli to doprecyzować ustawienia dźwięku czy wykryć niewidoczne wcześnie błędy. Rozmówców zestresowanym doda to pewności siebie i da chwilkę na oswojenie się z kamerą.
Z punktu widzenia montażysty.
Ręce ci się trzęsą, nie potrafisz prosto ustawić statywu, mikrofonu prawdopodobnie nie włączyłeś wcale, a balans bieli i kompozycja to dla ciebie martwe terminy – tak o efektach twojej pracy na planie pomyśli montażysta, nawet jeśli będzie się uśmiechał i klepał cię po ramieniu. Chyba, że sam nim jesteś. Jednak spokojnie, wszystko da się odratować w postprodukcji, dzięki geniuszowi przestawiaczy kolorowych prostokątów, sklejaczy sekwencji i przycinaczy obwiedni. Od razu powiem jednak, co wyjątkowo zdenerwuje twojego montażystę:
- Kamera w trybie automatycznym, szczególnie, gdy zmieniają się warunki.
- Za cicho nagrany dźwięk lub zmasakrowany np. przez szum klimatyzatora.
- Odpowiedzi nie na temat lub zbyt lakoniczne.
- Zbyt mało materiału.
- “Wypalony” obraz.
- Zdanie: potrzebuję to na wczoraj.
Wszystko inne w zasadzie nie stanowi problemu, a jedynie wydłuża pracę.
Z punktu widzenia producenta
Jeszcze jedna sprawa jest ważna. Osoba, która odpowiada za całość pracy z pewnością będzie gdzieś chciała wykorzystać jej owoce. Pamiętajmy, że powinniśmy mieć zgodę od wszystkich naszych rozmówców na wykorzystanie ich wizerunku. Jest to standardowy dokument, który nasz rozmówca powinien podpisać. Możemy również tuż po włączeniu kamery grzecznie zapytać czy zgadza się na nagrywanie i użycie jego wizerunku w materiale. W ten sposób będziemy mieli zgodę nagraną i mniej problemów z papierami. Ta metoda często sprawdza się lepiej, bo z jednej strony zgoda jest potrzebna, z drugiej – jeśli zaczniemy każdego o wszystko pytać… Nie wolno nam jednak pójść na łatwiznę i nie zadbać o to sprawy w ogóle.
Pamiętajmy też, że osoby występujące to nie wszystko. Jeśli w naszym materiale pojawią się istotne z punktu widzenia ochrony wizerunku obiektu, również potrzebujemy zgodę ich właścicieli lub zarządców. Chcąc więc wykorzystać hall hotelu w którym odbywa się konferencja czy szkolenie jako miejsce przeprowadzenia wywiadu, zapytajmy o pozwolenie. W większości przypadków nie dostaniemy go od razu na piśmie, ale wyczujemy jakie nastroje i polityka w tej sprawie panuje w danym miejscu. Jeśli pracownik hotelu powie: “OK, tylko proszę się pospieszyć”, to raczej nie będzie problemów. Jeśli zaś powie, że musi zapytać przełożonego i zacznie się przesadnie interesować tematem, to możliwe, że spotka nas później niemiła niespodzianka, gdy ktoś zgłosi się z roszczeniami. Generalnie ten temat omówimy przy osobnej okazji. Na teraz pamiętajmy, żeby zachować zdrowy rozsądek
Jak widać pracy jest sporo i nie zawsze jest łatwa i przyjemna. Jeśli jednak zbytnio nikogo nie zniechęciłem, to w kolejnych tygodnia przyjrzymy się tematom dokładniej. Zaczniemy od wspomnianej ochrony wizerunku, bo to przydaje się nie tylko filmowcom.
Materiał znaleziony na stronie: http://2edu.pl/2012/03/jak-zrobic-dobry-wywiad-video.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz